Wschodnioniemieckie firmy odprowadzają do Odry ścieki o zbyt wysokiej temperaturze. To ustalenia niemieckich dziennikarzy z portalu gazety „Märkische Oderzeitung”. Według nich mogło to mieć wpływ na zakwit glonów i śnięcie ryb. Dotąd niemiecka minister środowiska Steffi Lemke zasugerowała, że za katastrofę ekologiczną w Odrze odpowiadała strona polska.
Dziennikarze Märkische Oderzeitung z Frankfurtu nad Odrą przeprowadzili własne śledztwo. Trop padł na oczyszczalnie po stronie niemieckiej, do których trafiają ścieki z fabryk papieru. Zgodnie z normami, temperatura ścieków nie może być wyższa niż 30 stopni Celsjusza. Niemiecki dziennik ujawnia, że ta norma nie była przestrzegana, bo przynajmniej w jednej z fabryk od dłuższego czasu była awaria. Twierdzą, że nie był to jednostkowy przypadek.
– Wiadomo, że podobny problem ze schładzaniem ścieków był także w innych fabrykach papieru w Brandenburgii, a Federalny Urząd ds. Ochrony Środowiska miał o tej sytuacji wiedzieć już wiosną zeszłego roku – poinformował Mateusz Burdziński, reporter TVP3 Szczecin.
W sierpniu temperatura niemieckich ścieków miała wynosić aż 34 stopnie, czyli o 10 więcej niż woda w Odrze. Informacje podane przez niemieckich dziennikarzy szokują, bo niemiecka minister środowiska Steffi Lemke sugerowała, że za katastrofę ekologiczną w Odrze odpowiadała strona polska.
– W stosunku do niemieckich zakładów – niemieckie służby, jak się okazuje, nie zrobiły nic, żeby ten proceder został zastopowany, ale to nie powstrzymało Niemców, żeby atakować Polskę i Polaków, ale przede wszystkim przedstawiać rozwój gospodarczo-przemysłowy Polski w negatywnym świetle – podkreślił Mateusz Wagemann, wicewojewoda zachodniopomorski.
Niemiecką narrację od razu podjęli niektórzy politycy opozycji m.in. marszałek województwa lubuskiego, która wręcz straszyła zatruciem rzeki rtęcią.
– Axel Vogel powiedział mi w bezpośredniej rozmowie, że mają wyniki badań, a stężenie rtęci jest tak wysokie, że skala tego nie ogarnia – powiedziała Elżbieta Polak, marszałek województwa lubuskiego, wyp. arch. To okazało się nieprawdą, co potwierdzili sami Niemcy.
– Otrzymaliśmy oficjalnie od strony niemieckiej aktualne wyniki badań wody. Nie stwierdzono obecności rtęci – poinformowała minister klimatu i środowiska Anna Moskwa, wypowiedź archiwalna.
Jak się okazało, marszałek Polak zataiła istotne informacje przekazane przez niemieckiego ministra m.in., że może to być anomalia lub zjawisko lokalne, z którego nie można wyciągać żadnych wniosków.
– Tak oczywiście. Mówił również o bardzo wysokim utlenieniu wody – powiedziała w rozmowie z Polsat News Elżbieta Polak, marszałek województwa lubuskiego.
– Czy Pani Marszałek miała świadomość, że rtęć nie jest przyczyną śnięcia ryb? – zapytał redaktor Polsat News.
– Ależ tak, oczywiście – powiedziała w rozmowie z Polsat News Elżbieta Polak, marszałek województwa lubuskiego.
Jednak ten fejk news był przekazywany przez kolejnych polityków opozycji, w tym Donalda Tuska, który sugerował, że za rtęć w Odrze odpowiada rząd PiS.
– Należy sobie zadać wprost śmiało pytanie — w czyim interesie działali politycy, którzy podawali dalej tego fajk newsa o tej najpierw rzekomej rtęci w Odrze, a później o zatruwaniu rzeki przez polskie zakłady? – mówi Mateusz Wagemann, wicewojewoda zachodniopomorski.
Badania polskich, jak i niemieckich naukowców wykluczyły, by powodem masowego śnięcia ryb była rtęć. Skażenie Odry spowodowała tzw. złota alga. Do jej zakwitnięcia przyczyniło się zwiększone zasolenie Odry i bardzo wysoka temperatura wody, a tym samym brak tlenu. Na wyższe zasolenie Odry mogły mieć wpływ odprowadzanie do niej ścieki.
Źródło/TVP3Szczecin.pl
