Zero tolerancji dla osób, którzy trując przyrodę narażają zdrowie i życie innych ludzi. Ministerstwa Sprawiedliwości, Klimatu, a także Główny Inspektorat Ochrony Środowiska pracują nad zaostrzeniem kar dla tych, którzy śmiecąc z premedytacją zanieczyszczają otoczenie.
Rosnące w oczach dzikie wysypiska to niechlubny obraz wielu samorządów w kraju. Zdaniem ekologów nie da się wskazać jednej konkretnej przyczyny takiego zachowania. Wśród nich wymieniają środowiskową ignorancję, niedostateczną świadomość ekologiczną czy konsumpcyjny styl życia.
Z zanieczyszczaniem miejsc publicznych walczą służby komunalne i straż miejska. W samym tylko Koszalinie, funkcjonariusze interweniują rocznie blisko 200 razy. W 2020 za zaśmiecanie wystawili około 80 mandatów.
– Przykładem takiego rażącego wykroczenia jest wyczyszczenie przez jednego z kierujących swojej popielniczki samochodowej. Strażnicy podczas patrolu zauważyli, że kierujący otworzył drzwi samochodu, wysypał popielniczkę samochodu na parking po czym zamknął drzwi – wymienia Piotr Simiński, komendant Straży Miejskiej w Koszalinie.
Obecnie za zaśmiecanie miejsc publicznych grozi kara do 500 złotych. Nad jej zaostrzeniem pracuje m.in. Ministerstwo Klimatu. Resort chce by grzywna wynosiła 5 000 złotych. Nowelizacja przepisów ma też dotyczyć sytuacji skrajnych, w których niezgodne z prawem składowanie czy transport odpadów mogłyby stanowić zagrożenie dla zdrowia i życia człowieka lub spowodować degradację środowiska. A jeśli ich następstwem byłaby śmierć – kara ma zostać podniesiona z 12 do 25 lat więzienia.
– Osoba, która wylewa rakotwórcze substancje, które powodują niszczenie środowiska, zagrażają zdrowiu i życiu obywateli. Tymczasem zdarza się, że takie kary są niskie albo ich w ogóle nie ma albo są w zawieszeniu – wyjaśnia Jacek Ozdoba, sekretarz stanu w Ministerstwie Klimatu i Środowiska.
Projekt zmian ma być gotowy jeszcze w tym roku.
Źródło: TVP3 Szczecin fot. Pixabay