Do 2035 roku wszystkie nowe samochody osobowe i małe dostawcze mają nie emitować dwutlenku węgla – taki plan zatwierdził Parlament Europejski. Oznaczałoby to koniec ery silników spalinowych i początek ery m.in. samochodów elektrycznych i hybrydowych. Decyzja w sprawie tego, czy rzeczywiście dojdzie do zielonej rewolucji na drogach, będzie teraz należała do Rady Europejskiej.
Europoseł sprawozdawca Jan Huitema z grupy Odnowić Europę jest zdania, że taka rewolucja jest konieczna, by Unia osiągnęła cel neutralności klimatycznej do 2050 roku.
„Cele te zapewniają przejrzystość dla przemysłu samochodowego oraz stymulują innowacje i inwestycje dla producentów samochodów. Kupowanie i poruszanie się bez emisyjnymi samochodami stanie się tańsze dla konsumentów, szybciej pojawi się rynek samochodów używanych. Dzięki temu zrównoważona jazda jest dostępna dla każdego”.
Plan Europarlamentu zakłada, że w najbliższych latach producenci samochodów powoli będą przeprowadzali zmiany w planowaniu i produkcji, tak, że od 2035 roku już wszystkie nowe samochody osobowe i małe dostawcze będą w stu procentach zielone – to znaczy, że będą wyposażone w silnik elektryczny, hybrydowy lub inne źródło napędu, które nie emituje dwutlenku węgla.
Proponowana zielona rewolucja w transporcie spotkała się z silną krytykę z prawem strony sali obrad. „To rozporządzenie to gwałt na prywatności, konkurencyjności i wolnym rynku” – powiedziała europosłanka Prawa i Sprawiedliwości Anna Zalewska.
Żeby rewolucja w europejskim transporcie była możliwa, zielone światło musi jeszcze dać Rada Europejska, czyli wszyscy unijni przywódcy.
Źródło/RadioSzczecin.pl