27 kwietnia 1981r. doszło do tragicznego pożaru kombinatu gastronomicznego „Kaskada” w Szczecinie.
Około godz. 8 rano doszło do wybuchu pożaru w słynnym w kraju i za granicą Kombinacie Gastronomicznym „Kaskada”. Dynamika żywiołu była tak wielka, że w kilka minut od dostrzeżenia ognia w Sali Kapitańskiej (zlokalizowanej na parterze) ogień objął kolejne trzy piętra budynku, odcinając drogę ucieczki dla większości osób znajdujących się w tym czasie w lokalu. Na skutek zdarzenia śmierć poniosło osiem pracownic „Kaskady” oraz sześcioro praktykantów z Zespołu Szkół Gospodarczych im. Mikołaja Reja.
Zniszczeniu uległ cały gmach „Kaskady” – płonął jak pochodnia, mówił w reportażu Marka Koszura, z tamtego okresu, Bohdan Brycki, ówczesny Komendant Miejskiej Straży Pożarnej w Szczecinie.
– Duża ilość materiału palnego zgromadzonego tutaj, w Kaskadzie – duża ilość boazerii, wykładzin podłogowych, dekoracji, wystroju w formie płótna, pluszu, plastiku, poza tym meble palne z wykładziną – to wszystko powodowało, że niestety ogień przerzucił się natychmiast na cały budynek – tłumaczył Brycki.
Jedną z osób, która się uratowała była pracownica, Alicja.
– Sprzątaczki zaczęły krzyczeć, i my zaczęłyśmy krzyczeć, że „pali się, ogień, dym”. Ja weszłam do kuchni – momentalnie – dym, ciemno, szaro zaczęło się robić. Widziałam jeszcze zarys stołu, wdrapałam się na ten stół i oddychałam przez lufcik. Jakoś mechanicznie wybiłam nogą szybę, nie wiem jak ja przeszłam, złapałam się tej framugi, po prostu już później stanęłam i złapałam się ręką, tam trochę parzyło w rękę, ale to tylko ten gorący podmuch tego dymu – relacjonowała kobieta.
Dziewczynę uratowała przejeżdżająca w pobliżu ciężarówka z wysięgnikiem. Spośród 21 przebywających w lokalu osób wydostać udało się siedmiu. Komisja stwierdziła, że przyczyną pożaru było zwarcie w gnieździe elektrycznym w sali „Kapitańskiej”, do którego chwilę przed godziną ósmą rano sprzątaczka podłączyła odkurzacz.